Na naszym pierwszym przystanku pani Sylwia powiedziała, że jest tam kilka stromych podejść. Na pierwszym z nich było dużo błota i wszyscy się ślizgali. Gdy doszliśmy do przełęczy U Panienki to wszyscy byli wykończeni i ogrzewali się ciepłą herbatą z termosu. Potem spotkaliśmy wielu myśliwych i konia o imieniu Gniady. Na naszej drodze było dużo kałuż, w których pływały kawałki lodu. Pod koniec naszej wycieczki ustawiliśmy się gęsiego, aby zejść z wąskiej i stromej góry, przy czym wszyscy się
ślizgali, bo było dużo liści. Wracaliśmy autobusem nr 11 i 6.
Milena Ciuła, Ewelina Lewczak IV d
