Barania Góra, 22.04.2017r.
- 05.05.2017 21:34
W bardzo deszczowy poranek 22-go kwietnia o godz. 630 zebraliśmy się na placu targowym w Kozach aby wyruszyć na kolejną wyprawę "Groniczków". Tym razem przyłączyliśmy się do organizowanej już po raz piąty akcji "Sprzątamy Beskidy z PTT", której celem było sprzątanie szlaków w drodze na Baranią Górę.
W trakcie przejazdu do Koniakowa, przez okna autokaru niecierliwie wypatrywaliśmy najmniejszych przebłysków pogody. No cóż - Koniaków przywitał nas deszczowo. Ale nie tracimy nadziei – ubrani w peleryny i worki :) zaopatrzeni w rękawiczki i worki na śmieci ruszamy z Koczego Zamku, niebieskim szlakiem przez Gańczorkę do Schroniska na Przysłopie pod Baranią Górą. Już na początku mamy ręce pełne roboty – przy drodze asfaltowej wzdłuż której biegnie nasz szlak znajdujemy dużą ilość śmieci oraz butelek :( I tutaj liderem w sprzątaniu okazał się Filip, który zaopatrzył się w specjalne szczypce do sprzątania śmieci :)
Im bliżej schroniska tym więcej śniegu, więc akcja częściowo skupiona była na edukowaniu uczniów. Mokrzy i zmarznięci w końcu docieramy do upragnionego schroniska – tam spotykamy pierwszych uczestików akcji. Jest czas na ogrzanie się, na rozmowy, żarty i posiłek. I niespodzianka – z nieba jak z worka zaczyna sypać gruby, puszysty śnieg. Nie tracimy sił i zapału – wykorzystujemy biały puch do tradycyjnej walki na śnieżki :)
Ogromną radość sprawia nam informacja o zaplanowanym ognisku – (prawie :) ) od razu znajdujemy chętnych rodziców – opiekunów, którzy zajmują się organizacją paleniska. Pieczemy kiełbaski, rozmawiamy, dokonujemy wpisów w księdze pamiątkowej, wykonujemy pamiątkowe zdjęcia ze wszystkimi uczestnikami "sprzątania" i ruszamy w dalszą drogę – przed nami godzinne podejście na szczyt Baraniej Góry. Zadowoleni i dumni z siebie docieramy do celu – niestety widoki na szczycie przesłoniła gęsta mgła :( Ale Barania Góra zdobyta :) Pozostaje nam jeszcze tylko powrót czarnym szlakiem do Kamesznicy.
Pomimo trudów trasy, ciężkich warunków na szlaku maszerujemy żwawo nie tracąc sił i dobrego humoru. Są tacy, którzy zaliczają gleby, półgleby i max gleby :) :) :)
Zmęczeni, przemoczeni, z oceanami i morzami licznych wód w naszych nieprzemakalnych (!!!) :) butach docieramy do autokaru i udajemy się w dogę powrotną do Kóz.
Pomimo panujących warunków atmosferycznych nie zabrakło energii, chęci i dobrego humoru :)
K.P.
- Wróć do listy artykułów
Ostatnie artykuły