Po około dwugodzinnej podróży wysiedliśmy z autokaru na Przełęczy Jaworzyce, skąd dziarsko ruszyliśmy czerwonym szlakiem na Lubomir (904 m n.p.m.). Wędrówka przy pięknej, słonecznej pogodzie była bardzo przyjemna, zaś widoki z każdym metrem były coraz piękniejsze i bardziej rozległe.
Przy wiacie u stóp obserwatorium astronomicznego im. T. Banachiewicza na szczycie Lubomira zaplanowaliśmy kilkunastominutowy odpoczynek. Gdy wszyscy tam dotarli, okazało się, że na stole czekały dwa torty z odpalonymi świeczkami. Tę niespodziankę przygotowały i wniosły na własnych plecach dwie dzielne Mamy, gdyż w grudniu swoje urodziny obchodzi Pani Kasia. Pan Marcin wziął na ręce wzruszoną i zaskoczoną panią Kasię ipodrzucił ją kilka(naście?) razy, a my odśpiewaliśmy „Sto lat”. Tort bardzo wszystkim smakował. Czy spożywanie torta na szczycie staje się naszą nową, „groniczkową” tradycją? Po tych atrakcjach pokręciliśmy się trochę po szczycie Lubomira, obejrzeliśmy z zewnątrz obserwatorium (niestety było nieczynne) oraz drewnianą replikę przedwojennej stacji obserwacyjnej. Warto dodać, że wcześniej szczyt ten nazywał się Łysina – przemianowano go na Lubomir w 1931 roku, na cześć księcia Kazimierza Lubomirskiego, który przekazał na rzecz stacji obserwacyjnej 10 hektarów swoich gruntów. Po sesji fotograficznej ruszyliśmy dalej szlakiem czerwonym w kierunku schroniska PTTK na
Kudłaczach. W jego gościnnych progach rozgościliśmy się na dłuższy czas i spróbowaliśmy różnych specjałów schroniskowej kuchni. Były bardzo smaczne. Był też czas na korzystanie z placu zabaw, leżaków, podziwianie widoków oraz obserwowanie drobiu, który głośno gęgał za płotem.
Przyszedł wreszcie czas, aby pożegnać się z tym gościnnym miejscem. Rozpoczęliśmy więc schodzenie czarnym szlakiem w kierunku Pcimia, gdzie czekał na nas autokar. Tym razem, po raz pierwszy wędrowali z nami: Kacper, Maksymilian, Fabian, Hubert, Ania i Dominika. Gratulujemy i mamy nadzieję, że to nie ostatni raz.
Do zobaczenia w styczniu!
S.Cz.-P.
